24 lut 2011

"Batiuszka" a sprawa polska

Sejm ma przyjąć uchwałę potępiającą reżim Łukaszenki i represje wobec opozycji na Białorusi.
Czy odniesie ona jakiś realny skutek?Zapewne nie i wynika to z osobowości "batiuszki" o kołchozowej nb. proweniencji.
Z drugiej strony, jest to ważny sygnał dla białoruskiej polonii, Białorusinów i świata, że nie akceptujemy
stalinowskich metod rządzenia u naszego wschodniego sąsiada.
Przy okazji, przypominam sobie pierwsze próby "ucywilizowania" Łukaszenki podjęte przez A.Kwaśniewskiego na początku pierwszej kadencji.Były prezydent wychodził wtedy z założenia, że z ówczesnymi przywódcami Białorusi i Ukrainy trzeba rozmawiać aby nie wpychać ich w objęcia Rosji.
Uważał, że Polska mogłaby być dla obu naszych sąsiadów pomostem pomiędzy Wschodem a Zachodem oraz ich ambasadorem w Unii Europejskiej.Z Ukrainą powiodło się.Z Białorusią, nie.Jedną z przyczyn jest
mentalność Łukaszenki.
Pierwsze spotkanie A.Kwaśniewskiego z Łukaszenką, w Wiskuli na Białorusi, o mały włos nie zakończyło się katastrofą.Nie tylko dla głowy naszego kraju ale i dla wizerunku  Polski na arenie międzynarodowej.
Łukaszenka zastawił bowiem na prezydenta Kwaśniewskiego klasyczną, rosyjską pułapkę, w którą ten niestety wpadł.Po rozmowie "w cztery oczy" skonstatowałem, że dalsze kontynuowanie wizyty nie ma sensu i należałoby powócić do Warszawy."Gościnność" Łukaszenki dała o sobie znać.
Na mnie  Łukaszenka wywarł  jak najgorsze wrażenie.Był protekcjonalny, momentami chamski .
Takie skrzyżowanie sowieckiego aparatczyka z kołchozowym dzierżymordą, który uważa , że " państwo to ja".Klasyczny produkt epoki stalinowskiej.Kiedy mówił ( i to na serio ) o militarnym zagrożeniu ze strony Polski, bo jakieś nasze dywizje stacjonują nad Bugiem, pomyślałem , że mam przed sobą paranoika, któremu do rządzenia potrzebny jest wróg.Nie ważne czy prawdziwy czy wyimaginowany.
Dlatego, parę miesięcy później, byłem zdziwiony pomysłem A.Kwaśniewskiego, aby zaprosić Łukaszenkę do Polski .Uważałem, że kolejna próba jego "ucywilizowania" zakończy się fiaskiem, a dla Polski uszczerbkiem na jej reputacji.Całe szczęście do niej nie doszło.
Czy po tylu nieskutecznych  próbach podejmowanych potem przez społeczność międzynarodową jest jakiś sposób i nadzieja na zmianę sytuacji na Białorusi i wprowadzenie demokratycznych standardów rządzenia?
Myślę, że paradoksalnie, najprędzej mogłaby tego dokonać Rosja gdyby tylko oczywiście chciała.
Na razie jednak, pomimo iskrzeń na linii Mińsk - Moskwa, białoruski "batiuszka" jest jeszcze Kremlowi do czegoś potrzebny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz